ŻYCIORYS
Kpt. Kazimierz Kamieński „Gryf", „Huzar", ur. 8 I 1919 r. a więc wtedy, kiedy Polska odzyskiwała niepodległość - we wsi Markowo Wólka gm. Piekuty pow. Wysokie Mazowieckie, w rodzinie pochodzenia drobnoszlacheckiego (jego ojciec posiadał duże gospodarstwo i jednocześnie pełnił funkcję wójta tej wioski). Rodzina Kamieńskich wywodziła się z drobnoszlacheckiej wioski Kamieńskie – Wiktory w gminie Piekuty, pow. Wysokie Mazowieckie. Jego ojciec po założeniu rodziny zamieszkał we wsi Markowo – Wólka.
Rodzina Kamieńskich o przydomku „Krucie” należała do grupy światłej i zamożnej drobnej szlachty. W najbliższym otoczeniu Kazimierza Kamieńskiego silna była świadomość przynależności do polskiej warstwy szlacheckiej, co na terenie zaboru rosyjskiego wiązało się z licznymi utrudnieniami Ukończył Gimnazjum Handlowe w Wysokiem Mazowieckiem. Był jednym z pierwszych absolwentów tej szkoły. Maturę zdał w 1937r.
Następnie jako prymus ukończył 10-miesięczną szkołę podchorążych rezerwy kawalerii, po czym skierowany został do Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu. Szkolenie zakończył uzyskując stopień kaprala podchorążego rez. kawalerii. Otrzymał przydział do 9 psk (Dywizjon Osowiec). W szeregach tej jednostki wziął udział w wojnie obronnej 1939 r., przechodząc jej cały szlak bojowy.
Brał udział m.in. w walkach na pograniczu z Prusami Wschodnimi, oraz w dalszych działaniach odwrotowych - aż po Lubelszczyznę. Po dołączeniu do Grupy Operacyjnej "Polesie" uczestniczył w ostatnich bitwach Września w rejonie Kocka jako konny łącznik pomiędzy dowódcą 9 psk i dowódcą GO "Polesie" (podczas tej służby zabito pod nim cztery konie, on sam odniósł tylko lekkie kontuzje). Dostał się do niewoli niemieckiej, z której od razu zbiegł, jeszcze w październiku 1939 r., i powrócił w rodzinne strony, na teren okupacji sowieckiej. W konspiracji pracował od pierwszych tygodni 1940 r., początkowo w lokalnej organizacji Podlaski Batalion Śmierci (tzw. Legion Podlaski). Zaprzysiężony w ZWZ-AK od maja 1940 r. Ścigany przez NKWD, w 1940 r. znajdując się w sytuacji przymusowej miał ponoć zabić dwóch funkcjonariuszy usiłujących go aresztować. Rodzina Kazimierza Kamieńskiego padła ofiarą sowieckich represji. Jego matka i siostra zostały wywiezione przez NKWD w głąb ZSRR podczas deportacji 1940 r.
Po napaści Stalina na Polskę, rodzina znalazła się na liście do deportacji. Kiedy przyszli Sowieci, w domu była tylko babcia z 14-letnim Jankiem. Kazimierz był w partyzantce, w lesie, mój ojciec ukrywał się u wuja. Janek udał, że cieszy się z wyjazdu do Rosji, bo zobaczy świat. Jakoś Udało mu się uśpić czujność enkawudzistów i uciekł. Strzelali do niego, ale nie trafili. Ojciec opowiadał, że widział, jak jego mamę wywozili z tobołkami, siedział w krzakach i strasznie rozpaczał, chciał podejść do niej. Nie zrobił tego, i dobrze. Babcia na szczęście trafiła do polskiej rodziny w Tiumeniu, zesłanej wcześniej, pomagała im przy dzieciach, nowonarodzoną dziewczynkę nawet ochrzciła. Ona potem po latach odwiedziła babcię, kiedy była na wycieczce w Warszawie